czwartek, 31 października 2013

Nottingham: Robin Hood Beer Festival 2013

W tym miesiącu wybraliśmy się na duży festiwal piwny w Wielkiej Brytanii (9-12 paź). Ponad 1100 piw z beczek, ponad 300 cydrów, wszystkie z niedużych browarów, duża część z lokalnych. Mogę napisać: piwny raj.
Co do samych piw: głównie piwa górnej fermentacji, ejle, portery, stouty... Lagery prawie w ogóle nie występowały. Piwa głównie niemocne, poniżej 5%, często nawet poniżej 4, chociaż zdarzały się wyjątki i piwa mocne (np. miałam okazję pić piwo ananasowe 8%...). Odwrotnie sprawa wyglądała z cydrami: na te raczej trzeba było uważać... ;)
Sam festiwal zorganizowany został przez CAMRA (Campaign for Real Ale), dodatkowo z konkursem pod patronatem SIBA (Society of Independent Brewers). Chętnych nie brakowało, dlatego bilety dobrze było zamówić sporo wcześniej (przez internet) - 2 tygodnie przed festiwalem biletów już w zasadzie nie było. Niewielka ilość zostawała na to, by sprzedawać je w dniu festiwalu.
Sama organizacja festwalu: świetna! Polskie festiwale naprawdę miałyby od kogo się uczyć: piw ogromne ilości, ludzie postawieni przy beczkach znali się na rzeczy, można było z nimi porozmawiać o piwie godzinami - o każdym piwie byli w stanie powiedzieć przynajmniej kilka zdań. Zresztą nie było także problemów z wstępnym "testowaniem" - jeśli nie byłeś/aś pewny/a czy dane piwo Ci zasmakuje: lali zupełnie za darmo niewielką próbkę i można było zdecydować, czy dane piwo czy cydr Ci odpowiada.
Pojemności kufelka: 1/2 (ok. 285 ml) lub 1/3 pinty (ok. 190ml). Z tym, że sposób lania był do pełna: tak, że piwo się wylewało, przy 1/3 pinty także lali więcej ;)
Co mi się bardzo podobało: przewodnik po piwach, gdzie dokładnie można było znaleźć, które piwo gdzie jest, każde z krótką charakterystyką. Specjalnie oznaczone piwa SIBA oraz... uwarzone przez kobiety (oznaczone były słowem "brewster", czyli female brewer) - oczywiście wypiłam takich sporo ;)
Co do samych piw... W Pl głównie pijamy piwa jaśniejsze (może nie całkiem jasne, ale też i nie ciemne) - tam najbardziej smakowały nam portery i stouty - naprawdę rewelacyjne.
Piwa, które zapadły mi w pamięć:
przede wszystkim browaru Titanic Brewery - wszystkie próbowane były rewelacyjne, najlepiej jednak smakował nam Plum Porter, czyli porter śliwkowy. Nie mam pojęcia, jak uzyskali aromat świeżych śliwek, którego nie przykryły aromaty palone, ale wynik rewelacyjny. Równie dobry (ale bardziej sesyjny) był Stout Cappuccino Stout (który nawiasem mówiąc dostał brąz w kategorii Speciality Beers na tym festiwalu, a na kolejnym zdobył 1 miejsce). Piwo Iceberg zajęło także 2 miejsce w kategorii butelkowanego bittera (do 4,9%)
Ciekawym i bardzo sesyjnym piwkiem było Harvest Pale z browaru Castle Rock, jasny, lekki bitter. Niestety, że jest niezłe przekonałam się dopiero po festiwalu: na festiwalu mieli piwo (moim zdaniem) zakażone - czuć było kiszoną kapustę ;) Dopiero skuszona recenzjami znajomych spróbowałam je w pubie kilka dni później i tutaj już czekała mnie przyjemna niespodzianka ;) Piwo (podobno) dobre jest tylko z beczki, na butelkowane nie ma co polować, bo to nie to - i takie też (beczkowe) próbowaliśmy.
Ja oczywiście zapolowałam na piwa z Thornbridge Brewery, które (jak zwykle) bardzo mi smakowały. Z jednym ale: mieli głównie piwa z amerykańskimi chmielami. Dla mnie osobiście jedno takie piwo jest bardzo dobre... ale nie sesyjne. Piwo Jaipur zajęło 3 miejsce kategorii butelkowanego bittera (powyżej 5%).
Najwięcej nagród zdecydowanie zgarnął browar Blue Monkey, w tym srebro w kategorii Overall Champion za piwo Chocolate Guerilla. Ja osobiście miałam okazję próbować piw Sanctuary (miedziane ale z mieszanką niemieckich i amerykańskich chmieli) oraz Infinity (pale ale z chmielem Citra). Zwłaszcza to drugie mogę spokojnie polecić :)
Grand Championem zostało piwo Brampton Mild z browaru Brampton Brewery - niestety nie miałam okazji go spróbować.
Osoby chętne do obejrzenia wyników odsyłam do strony SIBA.

Na koniec jeszcze kilka zdjęć (nie wszystkie dobrej jakości, ale z telefonu):


Beczki z piwami, każda opisana i starannie przykryta wilgotnym ręcznikiem (podejrzewam, że dla utrzymania temperatury). Piwa lane były w większości bezpośrednio z beczek.
Takich rzędów beczek było bodajże 6 :)
Jedno ze stanowisk z cydrami: także każdy cydr jest oznaczony :)

Na jednym z cydrowych stanowisk najstarszy "obsługujący" stanowisko: 84-letni miłośnik cydrów i dobrego piwa, który już od kilku lat zawsze pomaga przy obsłudze festiwalu :)
Wymiana beczek na festiwalu nie była wcale łatwa ;)
Na festiwalu można było także usiąść, pogadać i dobrze zjeść. Naszym zainteresowaniem cieszyły się zwłaszcza stanowiska wspierające lokalnych farmerów :)
Nasze ulubione miejsce na festiwalu... Piwa zarówno z browaru Titanic jak i Thornbridge...  i jak tu od niego odejść? W krótkim czasie zapoznaliśmy się z panami obsługującymi tą część... i spędziliśmy tu naprawdę sporo czasu ;)
Fotka nieco niewyraźna, ale "cyknięta" specjalnie dla znajomego z piwo.org: scooby, miałeś z tym coś wspólnego? ;)
W części z piwami średniowiecznymi można także było spotkać takich panów... Ci, jak widać, pod wpływem nadmiaru trunków, zaczęli przemawiać - a następnie śpiewać...
I zdobyczne festiwalowe kufelki.

Podsumowując: wyjazd udał się świetnie i - jeśli tylko czas na to pozwoli - w przyszłym roku planujemy wybrać się znowu.

Kilka zdjęć jeszcze z wizyt w angielskich pubach:
Pub Brew Doga (oczywiście nie mogłam go nie odwiedzić!):

Bardzo dobrze wspominam, świetna obsługa, bardzo dobre piwo (smakował mi zwłaszcza beczkowy Fake Lager), rewelacyjne kufle! Zabrałam też nieco podkładek ;)
I ciekawostka z PUBu - radosna twórczość jakiegoś klienta przy męskim pisuarze:

Pub Lincolnshire Poacher, jeden z pubów Castle Rock, gdzie też odbywał się nieduży konkurs pod patronatem SIBA


Tutaj skusiliśmy się na Harvest Pale (Castle Rock) oraz oczywiście Plum Porter (Titanic).

I w końcu niewielki pub w Castleton:





Można było (jak zresztą w dużej ilości angielskich pubów), zamówić "próbnik" piw: 3 lub 6 sztuk po 1/2 lub 1/3 pinty. Fajne rozwiązanie :) Piwa nie były złe, chociaż nie powaliły mnie po festiwalowych dobrach na kolana :)
Będzie mi jednak brakować wypadów wieczorem do pubu na piwo...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz